poniedziałek, 9 czerwca 2014

Herbata po marokańsku

Gdy nadchodzą upały, ciepłe napoje stają się (przynajmniej dla mnie) opcją średnio zachęcającą. 
A kulinarnie w tym czasie ciągnie mnie do inspiracji kuchnią arabską.

Traf chciał, że znalazłam przepis na zieloną herbatę przyrządzaną marokańskim (podobno) sposobem. 
Ku mojemu zdziwieniu, na upały nadaje się idealnie. Najbardziej lubię przygotować sobie cały duży dzbanek i popijać. Nie szkodzi, jak wystygnie. Też jest pyszna.

Składniki (na litrowy dzbanek)
1. garść zielonej herbaty gunpowder
2. duża garść świeżej mięty
3. 4 łyżki cukru (zauważyłam, że w arabskich przepisach jak już jest cukier, to w dużej ilości. Można zmniejszyć, ja lubię taką ilość :) )
4. Wrzątek (niemożliwe :P)

Herbatę wsypuję do dzbanka. Zalewam odrobiną wrzącej wody, mieszam, po kilku sekundach wodę wylewam. Dokładam miętę i cukier i ponownie zalewam wrzątkiem, tym razem taką ilością, ile herbaty chcemy uzyskać.

Z tego co zauważyłam, wstępne zalanie wrzątkiem eliminuje gorycz, jaka pojawiłaby się, gdyby pić zalaną nim suchą herbatę. Nie wiem, jak w tym momencie sprawują się słynne właściwości zdrowotne zielonej herbaty, ale ostatecznie nie wszystko się pije dla zdrowia ;)


poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Frytki z polenty


Miałam od dłuższego czasu ochotę na coś kukurydzianego. Kupiłam kaszkę i nie bardzo miałam pomysł, co z nią dalej zrobić. Chciałam zrobić obsmażaną polentę, ale byłam zniechęcona porażką poniesioną kilka miesięcy temu. Aż tu trafiłam na przepis idealny. Użyta została co prawda mąka, ale polenta udała się również z kaszki kukurydzianej.
http://kuchniapodwulkanem-anthony.blogspot.com/2011/03/scagliuozzi-polenta-fritta-czyli.html

Ja gotowałam około 45 minut i dałam na początku mniej wody, by potem po odrobince dolewać, by zapobiec przypaleniu.

Dalej idzie bardzo prosto. Zamiast kroić polentę po zastygnięciu w romby i wtedy obsmażać tak, jak zrobiła to autorka przepisu, pokroiłam ją w paseczki jak frytki, następnie obtoczyłam w mące ziemniaczanej i usmażyłam na głębokim oleju - jak frytki ;)

Bardzo dobre z jakimś gęstym, jogurtowym dipem.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Krem z kalafiora aromatyzowany świeżym rozmarynem




Delikatna, kremowa zupa z delikatnym rozmarynowym aromatem. Nie jest pikantna, dodatek białego pieprzu w niej jest jedynie symboliczny.

Składniki:
(2 porcje)

1. 200g kalafiora (może być mrożony)
2. 500ml bulionu warzywnego
3. Łyżka posiekanych listków rozmarynu
4. Biały pieprz do smaku
5. 2 ząbki czosnku
6. 2 małe ziemniaki

Kalafior, ziemniaki i czosnek ugotować w bulionie do miękkości, doprawić białym pieprzem.
Zblendować na gładki krem.
Wymieszać z posiekanym rozmarynem - gotowe.

niedziela, 9 marca 2014

Krem warzywny z kasztanami jadalnymi


Bardzo przyjemnie grają w niej dwa smaki. Słodki - kasztanów jadalnych - jest podbijany przez marchewkę i delikatnie przełamywany goryczką kurkumy, przez co zupa nie jest mdła. Oprócz tego w miarę jedzenia robi się coraz cieplej w ustach za sprawą chilli ;)
Zupy lepiej zbyt dokładnie nie blendować - pozostałe kawałeczki warzyw stanowią ciekawe akcenty w aksamitnej fakturze.

Składniki:
(dla jednej osoby)

1. 60g obranych kasztanów jadalnych (w tym celu wsypuję je na suchą patelnię, przykrywam i prażę na dużym ogniu aż przypieką się i popękają. Później łupina ładnie schodzi razem ze skórką) - około 8 sztuk
2. Gruby plaster cebuli (około 1cm)
3. Ząbek czosnku
4. Mała marchew
5. Kawałek pietruszki wielkości kciuka
6. Kilka gałązek selera naciowego
7. 1 średni ziemniak (około 60g)
8. Łyżeczka nasion słonecznika do posypania
9. Zielenina do ozdoby (u mnie nać marchewki)
10. Dwie szklanki wody
11. Ćwierć łyżeczki kurkumy i około 1/8 łyżeczki sproszkowanego chilli

Warzywa obieram, kroję na grube plastry (żeby się dobrze gotowały). Tylko nać selera zostawiam w całości. Wrzucam razem z kasztanami do garnka, zalewam dwiema szklankami wody i gotuję około pół godziny na niedużym ogniu, aż odparuje połowa wody. 
Wyciągam seler i wyrzucam, a pozostałą zupę blenduję na krem. 

Podaję posypaną ziarnami słonecznika i z zieleniną.



środa, 5 marca 2014

Kokosowe musli

(Czy muesli...?)


Okazało się, że mleko kokosowe fantastycznie zastępuje jogurt jeżeli chodzi o wilgotny element do płatków owsianych :)

W zasadzie nie jest to nie wiadomo jak ambitny przepis, ale żeby być konsekwentną...

Składniki
(dla 2 mało jedzących lub 1 naprawdę dużo jedzącej osoby, bo bardzo syci)

1. Szklanka płatków owsianych
2. Dwie łyżki dowolnych orzechów*
3. Dwie łyżki dowolnych suszonych owoców*
4. Łyżka płatków świeżego kokosa (rozłupywanego młotkiem lub tłuczkiem)
5. 5 łyżek mleka kokosowego

* Ja użyłam mieszanek EnerBIO z Rossmanna. Śmiesznie to wygląda, jak wchodzę do drogerii tylko po bakalie ^^

Zero filozofii. Wymieszać dokładnie i zjeść. Ewentualnie można kilka minut odczekać, by płatki nieco zmiękły (czas akurat by zaparzyć herbatę :D).

Kasza jaglana z warzywami i pieczarkami

Prosty i szybki obiad. Do wykonania w jakiś kwadrans plus troszkę czekania :)
Podałam z sałatką z surowego młodego szpinaku, ogórków konserwowych popełnionych przez Lubego, rzodkiewek i surowej papryki. Ozdobione kiełkami słonecznika.


Składniki:
(na 2 porcje)

1. Pół szklanki suchej kaszy jaglanej
2. Pół dużej marchwi
3. Kilka pieczarek
4. Pół czerwonej papryki
5. Mała cebula
6. Ząbek czosnku
7. Łyżka oleju 
8. Kilka suszonych pomidorów
9. Trzy szklanki wody
10. 4 łyżki sosu sojowego

Wszystkie warzywa (oprócz marchwi, którą ścieram na tarce i pieczarek krojonych w plastry) kroję w małą kostkę i wrzucam do garnka na rozgrzany olej. Dodaję sos sojowy i czosnek i smażę/gotuję przez chwilę, aż płyn odparuje. Wsypuję suchą kaszę i smażę przez niecałą minutę. Zalewam wodą, gotuję przez jakieś 5-10 minut, po czym przykrywam pokrywką i odstawiam na kwadrans, oddając się w tym czasie innym czynnościom.

Po tym czasie cała woda powinna się już wchłonąć. Wystarczy wyrzucić na talerze i wcinać :)


wtorek, 4 marca 2014

Pikantny sos z suszonymi pomidorami, szałwią i oliwkami

Tydzień włoski w Lidlu zainspirował mnie do zrobienia czegoś (przynajmniej w teorii) włoskiego na dzisiejszy obiad :) W dodatku znalazłam tam świeżą szałwię. Ona i oregano to według mnie duet, który zwyczajnej pomidorówce potrafi nadać jakiś taki niecodzienny posmak :)

Jakoś na makarony mam chęć raczej podczas cieplejszych miesięcy. A jako że poganiam wiosnę...



(czerwony smok w tle ;))

Składniki:
(dla jednej osoby)

1. Dwie czubate łyżeczki koncentratu pomidorowego
2. 4 suszone pomidory
3. Kilka oliwek (ja wolę czarne)
4. Pół małej cebuli, drobno posiekanej
5. Łyżka oliwy lub oleju, którym zalane są suszone pomidory
6. Sól, pieprz, chilli (według upodobania)
7. Łyżeczka suszonego oregano, 4 posiekane listki świeżej szałwii. 
8. Pół szklanki wody
9. Ząbek czosnku

Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam na niego cebulkę i drobno pokrojone suszone pomidory. Gdy cebula stanie się szklista dorzucam czosnek, koncentrat, sól, pieprz, chilli i zalewam całość wodą. Gdy sos nieco odparuje i zgęstnieje wrzucam oliwki. Mieszam sos z makaronem (po prostu odcedzony makaron wrzucam na tą patelnię), dosypuję zioła i podaję.