piątek, 27 grudnia 2013

Tofu po grecku

Oj, dawno nie pisałam :)

W takim razie czas na przepis z minionych już Świąt.


Składniki:
1. 1 kostka tofu naturalnego Polsoi (jeżeli macie inne: ok.160g)
2. 1 marchew
3. Dwie nieduże cebule (ja użyłam białej i czerwonej)
4. Kilka łyżek mąki
5. sól, pieprz, chilli
6. dwa ząbki czosnku
7. Olej 
8. Koncentrat pomidorowy
9. Łyżka ziół prowansalskich

Tofu pokroić na plastry grubości około 1 cm.
Obsypać solą, pieprzem i chilli, wysmarować wyciśniętymi ząbkami czosnku. Jeżeli macie czerwoną pastę curry, można wysmarować nią tofu :)

Obtoczyć w mące i usmażyć, aż tworząca się skórka będzie miała jasnozłoty kolor.

Marchew zetrzeć na tarce, cebule pokroić w piórka. Wrzucić na rozgrzany olej dodając około dwóch łyżek koncentratu pomidorowego. Podlać wodą i dusić/smażyć warzywa do miękkości i całkowitego odparowania wody - żeby nic nie "pływało". Po zdjęciu z ognia dodać zioła prowansalskie.

Tofu ułożyć na półmisku i przykryć "kołderką" z warzyw. Można podawać na ciepło, jak również na zimno.

niedziela, 20 października 2013

Pikantne puree z fasoli i meksykański ryż


Zainspirowane daniami z odwiedzonej wczoraj meksykańskiej restauracji :) Moje puree jest co prawda pikantne, a do całości dodałam wysmażoną na chrupko cebulkę, bo akurat miałam na nią chęć, ale smakują równie dobrze :)

Puree fasolowe:

Składniki:
1. szklanka ugotowanej białej fasoli (może być z puszki)
2. Pół cebuli
3. Sól, 1/8 łyżeczki ostrej papryki
4. łyżka oleju (lub oliwy, ja dałam neutralny smakowo olej)

1. Cebulę kroimy najdrobniej jak potrafimy i wysmażamy, aż będzie miała złoty, tj. jasnobrązowy kolor.
2. Wszystkie składniki traktujemy blenderem, aż uzyskamy gładką pastę. Wcześniej łyżkę fasoli odłożyć do ryżu.

Po prostu i bez zbędnej filozofii :)


Meksykański ryż

Składniki:
1. Garść ryżu
2. łyżeczka przecieru pomidorowego
3. Łyżka ugotowanej fasoli
4. Sól, pół łyżeczki słodkiej papryki
5. szczypta chilli (tyle tylko, żeby nie było mdłe)
6. Pół cebuli

Ryż ugotować na sypko. Cebulę również posiekać na drobno i usmażyć do uzyskania złotego koloru. 
Na patelnię dorzucić ugotowany ryż, fasolę i przyprawy i mieszać, aż składniki się połączą (można dolać kilka łyżek wody, by przecier się łatwiej rozprowadził).

I tyle :) Bardzo dobrze smakuje posypany natką pietruszki.



środa, 9 października 2013

Ciastka ryżowe z nadzieniem sezamowo-czekoladowym



 

Troszkę inspirowane chińskimi mooncakes, spożywanymi w okresie jesiennych świąt.
Wykonane z tego, co akurat było w domu :)

Bezglutenowe, z mąki ryżowej.

Składniki:
(na 6 sztuk wielkości muffinek)
1. 1 szklanka mąki ryżowej
2. 1/6 szklanki cukru (ja użyłam trzcinowego)
3. 3 łyżki oleju
4. 6 łyżek wody
5. 2/3 łyżeczki proszku do pieczenia

Składniki nadzienia:
1. 4 łyżki sezamu
2. łyżeczka kakao
3. 4 łyżki cukru (u mnie również trzcinowy)
4. 1 łyżeczka oleju kokosowego (lub innego tłuszczu)

Składniki na ciasto zagnieść. Mąka ryżowa nie zawiera glutenu tworzącego długie łańcuchy przy wyrabianiu, jak to ma miejsce w przypadku mąki pszennej, nie trzeba się więc spieszyć z łączeniem składników.

Sezam podprażyć chwilkę na patelni - trzeba pilnować, by się nie zrumienił, ale by zaczął ładnie pachnieć.
Następnie utrzeć blenderem lub w makutrze na gładką masę z cukrem, olejem kokosowym i kakao.

Foremki do babeczek wylepić ciastem, tworząc coś w rodzaju miseczek. Nałożyć po łyżeczce nadzienia (mniej więcej tyle wychodzi, można zrobić więcej, zmieści się), po czym nakryć kawałkiem ciasta i skleić tak, by ciastka miały kształt zgrabnych babeczek.

Wstawić do piekarnika i piec około pół godziny w temperaturze 180 stopni.


niedziela, 22 września 2013

Wielozbożowy chleb z czarnuszką i orkiszem


Co tu dużo pisać? :) Chleb zawiera mąkę z czterech zbóż (pszenica, żyto, orkisz, owies). Do ciasta dodałam ugotowane ziarno orkiszu (można kupić w marketach w kilogramowych paczkach) oraz moją ukochaną przyprawę do chleba, czyli czarnuszkę ;)

Chlebek bardzo szybki, na drożdżach, długo zachowuje świeżość.

Składniki:
1. 50g drożdży (świeżych, nie wiem, ile to będzie suszonych, bo nie używam)
2. 400g mąki Lubella Trzy Zboża (czy Trzy Ziarna...?)
3. 100g mąki żytniej (może być razowa, a może być żurkowa)
4. 100g mąki owsianej (mogą być zmielone płatki, ja mam mąkę)
4. pół szklanki ziarna orkiszu
5. około 2 łyżek czarnuszki + czarnuszka do posypania
6. Sól (około 3 łyżeczek)
7. Woda (ciężko określić, ile. Wstępnie załóżmy, że szklanka)

Orkisz gotujemy w nieosolonej wodzie. Traktujemy go jak każdą inną kaszę - jakieś 20 minut powinno wystarczyć, by ziarna były miękkie. A muszą być, żeby nie połamać sobie zębów na chlebie przy jedzeniu :)

Do miski wrzucamy drożdże, mąki, ziarno, przyprawy i dodajemy po trochu wody, starając się już wyrabiać ciasto. Powinno być miękkie, elastyczne, absolutnie nie twarde, a jednocześnie nie kleić się do rąk. Dobrze jest wyrabiać je co najmniej 10-15 minut. Dzięki temu tworzą się długie łańcuchy glutenu i pieczywo nie będzie rozsypywać się przy krojeniu i jedzeniu. Tak przynajmniej czytałam, i brzmi to sensownie :D Łatwo zresztą zauważyć, jak zmienia się faktura ciasta w trakcie "międlenia go".

Wyrobione ciasto nakrywamy ściereczką i zostawiamy na jakieś 30-60 minut. Powinno podwoić swoją objętość.

Gdy to już nastąpi, kulę ciasta należy rozgazować, tj. wydusić z niego dwutlenek węgla wydzielony podczas fermentacji uskutecznianej przez drożdże. Należy to zrobić poprzez silne i zdecydowane spłaszczenie ciasta ręką - czyli trzeba mu, krótko mówiąc, przywalić.

Można wyrobić jeszcze przez chwilę, po czym formujemy bochen. Najlepiej dla pewności wrzucić go w wyłożoną pergaminem formę keksówkę. Dzięki temu unikniemy ewentualnego rozlania się bochenka na blasze, zwłaszcza gdy udało się uzyskać bardzo miękkie ciasto.

Ustawiamy w piekarniku temperaturę około 40 - 50 stopni. Obficie spryskujemy chleb wodą i wstawiamy do piekarnika, by wyrósł. Znowu powinien podwoić objętość.

W trakcie rośnięcia warto co jakiś czas dalej spryskiwać go wodą. Dzięki temu wierzch ciasta nie wysuszy się i nie popęka w niekontrolowany sposób. Można mu jeszcze pomóc poprzez zrobienie ostrym nożem płytkich nacięć. 

Chleb powinien wyrastać również około 30-60 minut. Tak duża rozbieżność bierze się głównie z tego, że drożdże to jednak żywe organizmy i ich zachowanie ciężko idealnie przewidzieć :D

Wyrośnięty chleb wyjmujemy z piekarnika (spokojnie, nie opadnie, jeśli nie będziemy nim gwałtownie wstrząsać), ten nastawiamy na 200 stopni.

Znowu spryskujemy chleb wodą i wstawiamy do nagrzanego pieca. Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 180. Czas pieczenia? Różnie. Tak naprawdę zależy od wielkości bochenka. Ale można przyjąć, że po 50 minutach powinien się udać. Żeby to sprawdzić, należy wyjąć chleb z formy i delikatnie popukać go palcem. Jeżeli wydaje nieco pusty odgłos, jest gotowy :) Ja dla pewności odkruszam paznokciem kawałeczek z samego dołu i sprawdzam, czy nie zdradza oznak niedopieczenia.

I mamy własny chleb :D

piątek, 13 września 2013

Tofucznica z kurkami


Śniadaniowa klasyka gatunku. Tym razem z kurkami i szczypiorkiem. Bo skoro robi się jajecznicę z kurkami, to czemu nie tofu? :)

Składniki:
1. około pół kostki tofu naturalnego (około 90g)
2. kilka dużych kurek (lub odpowiednio więcej małych)
3. Szczypiorek
4. Sól, pieprz, 1 łyżeczka curry
5. Olej do smażenia


Wykonanie jest bardzo proste. Kurki i szczypiorek należy drobno posiekać, tofu rozkruszyć i wymieszać z przyprawami. Wszystko wrzucić na patelnię na rozgrzany olej i smażyć dłuższą chwilę, żeby tofu było gorące.

Ja podałam z kanapkami z tofu naturalnym i pomidorami :)


piątek, 6 września 2013

Dżem z owoców leśnych




Niestety zapomniałam sfotografować dżem przed przełożeniem go do słoiczków...

Składniki 
(na 3 małe słoiczki "włocławki")


1. 2 szklanki owoców (jeżyn, malin, czarnych jagód w dowolnych proporcjach)
2. 1,5 szklanki cukru
3. Kilka jabłek (tyle, by po pokrojeniu w drobną kostkę wyszło 1,5 szklanki. U mnie były to 3 małe jabłuszka)

Jabłka służą jako dość neutralny smakowo wypełniacz. Owoce leśne zdominują ich smak całkowicie. Rzecz jasna jeśli macie taką możliwość, najlepiej użyć samych owoców leśnych, ale jak sami widzicie, produkcja dżemu to mało ekonomiczne zajęcie. Dodatek jabłek (sprawdzają się też gruszki) pozwala na dokonanie lekkiego "cudownego rozmnożenia" :) Byle nie przesadzić.

1. Wrzucamy owoce na patelnię, zasypujemy cukrem. Zostawiamy na chwilę, by puściły sok
2. W tym czasie wyparzamy słoiki poprzez zalanie ich oraz nakrętek wrzątkiem i odstawienie na chwilę
3. Włączamy gaz i zaczynamy gotować owoce z cukrem. Warto na tym etapie wlać trochę - powiedzmy pół szklanki - wody. Owoce łatwiej się rozgotują i przybiorą jednolitą konsystencję.
4. Początkowo gotujący się dżem możemy zostawić na chwilę, ale trzeba przemieszać owoce co jakiś czas
5. Dżem jest gotowy, gdy wyraźnie zmieni się jego konsystencja - stanie się bardziej "szklista", wydawany dźwięk będzie bardziej przypominał smażenie, a gdy zrobimy łyżką "ścieżkę" w nim, nie zostanie zalana przez syrop zupełnie od razu. Wtedy jest dość gęsty, by go przelać do wyparzonych słoików.

I ot, cała filozofia. Dodawanie jakichś cukrów żelujących, żelatyn i tym podobnych wynalazków mija się z celem.

Do słoików (najlepiej jeszcze gorących) wrzucam gorący dżem, wycieram brzegi, żeby nie było tam wody ani resztek dżemu, mocno zakręcam i stawiam do góry nogami na mniej więcej dobę. Potem powinny już się "zassać" - wypukłe denko po delikatnym naciśnięciu powinno zrobić się i pozostać wklęsłe.

Ponoć warto położyć kawałek nasączonego spirytusem papieru, ale że u mnie w domu jakoś tej metody się nie praktykowało, również jej nie stosuję.

Mały bonus - rosnąca fasolka szparagowa na jednej z sopockich działek :)


środa, 28 sierpnia 2013

Muffiny pełnoziarniste z czarnym bzem




Wegańskie muffinki z mąki pełnoziarnistej. Obecnie owocuje czarny bez, więc przepis można od razu wypróbować :D Muffiny są wilgotne, ale nie "zakalcowate". Dzięki pełnoziarnistej mące nie wysychają tak szybko, jak wypieki z mąki białej (to odkryłam, gdy kiedyś nie starczyło mi białej mąki do babki cytrynowej i dodałam trochę pełnoziarnistej. Babka była świeża przez kilka dni!).

Ja używam mąki pełnoziarnistej Lubella chlebowej - z trzech zbóż :)

Składniki:
1. 1 szklanka mąki
2. 150ml mleka roślinnego  (użyłam ryżowego, które okazało się zbyt lurowate jak dla mnie, więc zużywam do ciast)
3. 10 łyżeczek brązowego cukru
4. pół filiżanki owoców czarnego bzu (tylko czarnych! Czerwone lub zielone trzeba wywalić, bo są trujące)
5. łyżeczka proszku do pieczenia
6. 1/8 łyżeczki cynamonu (można dać ciut więcej, ale wtedy zdominuje smak)
7. szczypta soli


Piekarnik nagrzewamy do około 180 stopni. 
W misce mieszamy mąką, cukier, proszek do pieczenia i przyprawy. 
Dodajemy czarny bez.
Do dobrze wymieszanych suchych składników wlewamy mleko i krótko mieszamy - tak "z grubsza", mogą być grudki. Chodzi o to, żeby ciasto się nie wyrobiło - wtedy muffinki zrobią się gumowate. 

Pieczemy jakieś 15-20 minut - do tak zwanego "suchego patyczka" :)

Świetne do herbaty :)

sobota, 24 sierpnia 2013

Surowa czekolada

W Almie jest dostępna czekolada witariańska - czyli ze składników nie poddanych obróbce termicznej. 

Jeżeli dla kogoś pojęcie witarianizmu jest obce, przybliży go Wikipedia:

Czekolada ta, jak zapewnia producent, jest ekologiczna, wegańska i bezcukrowa.
Wygląda ładnie, pachnie ślicznie, smakuje świetnie, cena koszmarna :P. Konsystencją przypomina mleczną czekoladę, ale zdecydowanie czuć, że mamy do czynienia z wersją deserową :)

Warto było spróbować :D

czwartek, 22 sierpnia 2013

Chałwa


Moja w formie kuleczek :)

Składniki:
1. ziarno sezamu - około szklanki
2. płynny miód - na tą ilość sezamu powinny wystarczyć 2-3 łyżeczki

Wrzucamy sezam na patelnię. Lekko go podprażamy - żeby nie zdążył się zarumienić, bo będzie gorzki, ale żeby po kuchni rozszedł się piękny zapach.

Po zdjęciu z patelni trzeba go dobrze wystudzić. Oczekiwanie na to jest najdłuższą częścią procesu produkcji domowej chałwy :D

Następnie mielimy sezam na miazgę - na przykład za pomocą młynka do kawy. Powinna powstać tłusta masa.

Do masy sezamowej dodajemy po łyżeczce miód. Trzeba uważać, żeby nie przesadzić, bo inaczej deser będzie za słodki i lejący - potrzeba go naprawdę niewiele.

Następnie formujemy blok/kulki/co chcemy i próbujemy nie zjeść całej od razu :)


Ocet jabłkowy i ryżowy


Zgodnie z obietnicą z postu o sałatce z pomarańczy, ocet jabłkowy.

Składniki na ocet jabłkowy:
1 jabłko
szklanka wody

Składniki na ocet ryżowy
szklanka ugotowanego ryżu
pół litra wody

Ze sprzętów potrzebujemy naczynia, gazy (do pokrycia wlotu naczynia - musi być dostęp powietrza, ale lepiej pilnować, by owocówki się do tego nie dostały) i gumki czy sznurka do umocowania gazy.

Wystarczy pokroić jabłko (można z gniazdami nasiennymi, można bez) na małe kawałki (im mniejsze, tym szybciej całkiem przefermentują), zalać wodą, przykryć gazą i odstawić. W temperaturze pokojowej proces na pewno zajdzie, sprawdzone. 

W przypadku octu ryżowego postępujemy tak samo. No, nie kroimy ryżu, tylko miksujemy go na papkę ;)
(zwróćcie uwagę na uroczy napis "Kaszebe potato" w czerwonej ramce. Z jakiegoś powodu strasznie mnie rozbawił. Tak, butelka jest po wódce ^^)

Czas? Ciężko powiedzieć. Zazwyczaj jest to kilka tygodni. Trzeba po prostu wąchać. Jak już wyraźnie czuć octem, można uznać, że proces się zakończył.

Sałatka z pomarańczy i oliwek


Zdjęcie tej sałatki wyjątkowo wesoło "świeciło" w folderze, gdy za oknem 15 stopni i szarówka. Zdecydowanie dobrze jest rozjaśnić sobie taki dzień czymś tak kolorowym :)

Kiedyś przeczytałam o takim połączeniu - początkowo wydało mi się niejadalne, ale gdy spróbowałam soku pomarańczowego zakąszonego czarną oliwką, stwierdziłam, że może jednak warto :D Powiem tak - zdecydowanie warto!
Ja użyłam czerwonych pomarańczy. Są dostępne w sezonie jesiennozimowym w Biedronce. Polecam, bo są po prostu boskie. Jak trafię, kupuję od razu kilka kilogramów i wyglądam zabawnie targając dwie siaty pomarańczy ;) 

Oczywiście można użyć zwykłych, ale muszą być bardzo słodkie.

Składniki:
1. 1 duża pomarańcza (choć proporcje w sumie ustala każdy sam)
2. Kilka czarnych oliwek
3. Oregano
4. Łyżka octu jabłkowego (przepis podam w następnym wpisie, za chwilę)\
4. Łyżka oleju o delikatnym smaku

Wykonanie szybkie i proste.
Pomarańcze (obraną, rzecz jasna) i oliwki kroimy na plasterki.
Rozkładamy owoce na talerzach, posypujemy oliwkami i odrobiną oregano
Mieszamy razem ocet i olej (najlepiej wlać do małego słoiczka i chwilę "potrzepać") i skrapiamy całą sałatkę.

Nie ma potrzeby schładzania przed podaniem. Cytrusy same w sobie są dość wychładzające - chyba że ktoś chce jeść w upał :D


środa, 21 sierpnia 2013

Krem z awokado



Czasem zwany witariańskim budyniem.
Budyniu nie przypomina wcale, niemniej jest bardzo dobry i przyjemny w konsumpcji :)


Składniki:
1. 1 awokado
2. 1 banan
3. łyżeczka soku z cytryny
4. Łyżka kakao
5. Łyżka czegoś do posłodzenia (cukier, syrop z agawy, czego tam używacie ;))
Wykonanie nie może być chyba prostsze - wszystkie składniki wystarczy razem zblendować na gładką masę. Warto schłodzić przed podaniem.

Zupa dyniowa z curry


Nie chcę krakać, ale... jesień idzie. Można to poznać po dojrzewających mirabelkach i coraz większej ilości rozmaitych dyniowatych (zaczynają się pojawiać imponujące kabaczki) w coraz niższych cenach.
Również nabieranie chęci na gęste, gorące zupy jest pewnym sygnałem. Wegańska zupa dyniowa z nutką curry sprawdzi się znakomicie.

Składniki:
1. Filiżanka zmiksowanej na papkę surowej dyni
2. Filiżanka bulionu warzywnego
3. Łyżeczka przyprawy curry
4. Łyżka pestek dyni podprażonych na patelni(wygrzebanych z tej, którą poświęcamy na zupę)
5. Łyżka pokrojonej w drobną kostkę cebuli
6. Ząbek czosnku
7. Plaster imbiru (nie uwzględnione na zdjęciu)
8. Łyżka sosu sojowego (opcjonalnie, nie uwzględnione na zdjęciu)

Do garnka wlewamy bulion, dorzucamy cebulę i pokrojony w kosteczkę czosnek (można przecisnąć przez praskę) oraz plaster imbiru. Gotujemy przez chwilę - chodzi o to, żeby cebula nie była surowa. 

Wyjmujemy imbir, po czym dorzucamy dynię i curry. Ponownie doprowadzamy do wrzenia (zamysł był taki, żeby dynia gotowała się najkrócej, by straciła jak najmniej składników odżywczych). Jeżeli jest za mało słona jak na nasz gust, można dodać sos sojowy - zawsze na końcu, żeby nie zdominował smaku potrawy. 

Przed podaniem posypujemy uprażonymi na patelni pestkami. Z "zieleniny" pasuje zarówno natka, jak i koperek.

Fanpage

Gotującego Smoka można też lajkować na Facebooku :)

https://www.facebook.com/smoczakuchnia

Oprócz gotowych potraw lubię też fotografować "roślinność jadalną". Album na fanpage'u. A na zachętę - jabłuszko :)

Post inauguracyjny: sałatka szpinakowo - brzoskwiniowa z fetą

Składniki:
 1. Świeży szpinak (dwie "roślinki" - mniej więcej 1,5 - 2 szklanki liści)
2. ok. 1cm plaster awokado
3. Pół brzoskwini
3. Dwa plastry sera feta pokrojone w kostkę
4. Łyżka posiekanych migdałów lub płatków migdałowych
5. Łyżeczka oleju z pestek dyni

Większe liście szpinaku rwiemy na mniejsze fragmenty.
Awokado i brzoskwinię kroimy w niedużą kostkę.
Dodajemy fetę, migdały i olej, delikatnie mieszamy (żeby nie zamęczyć na śmierć biednych listków, ich godziny i tak są policzone, bo sałatka jest naprawdę dobra).
Nie trzeba jej solić - feta jest dostatecznie słona!


Poniżej z kawką, arbuzem oraz grzanką z awokado i oliwkami - kolorowe, zdrowe i szybkie śniadanie :)