poniedziałek, 29 grudnia 2014

Krem pietruszkowy z płatkami migdałowymi

Zazwyczaj preferuję kupowanie owoców i warzyw w małych warzywniakach. Wybór  w nich niejednokrotnie przekraczał asortyment dyskontów, delikatesów czy nawet marketów w tej dziedzinie (może i hipermarket sprzedawał 5 odmian ziemniaków i smocze owoce, za to w warzywniaku były czarne pomidory, rzodkiew daikon i boczniaki...), a i ceny bywają przystępniejsze.
No i w markecie nie ma koszyków z przecenionymi bananami, które pod prawie całkowicie zbrązowiałą skórką skrywają przesłodki miąższ. Idealne nawet do zwykłego zjedzenia od razu.

Jednak w takim to małym, ulubionym warzywniaku dwa razy się nacięłam. Kupuję pietruszkę. Ładna, dorodna.
Przychodzę do domu, obieram, i... czuję, że zbytnio pietruszką mi to nie pachnie. Bardziej jak marchewka. Co jest?

No tak. Sprzedano mi pasternak jako pietruszkę.

Nie żebym coś miała do pasternaku, jednak od tej pory uważnie obwąchuję kupowaną pietruszkę. Daje zupie ten fantastyczny aromat, którego pasternak mimo wszystko nie posiada.


Zupa jest naprawdę banalnie prosta do przyrządzenia :)

Składniki
na 4 porcje

1. 1 litr bulionu warzywnego (własnej produkcji lub z kostki)
2. 5 dorodnych korzeni pietruszki
3. 2 małe ziemniaki
4. 4 łyżki płatków migdałowych
5. Dwie łyżki masła

Pietruszkę oraz ziemniaki obieramy i kroimy na nieduże kawałki (nie trzeba tego specjalnie dokładnie robić, całość i tak potraktujemy blenderem). Wrzucamy do bulionu i gotujemy razem, aż zmiękną.

Dodajemy masło, całość blendujemy na gładki krem. Jeżeli wolicie rzadszą zupę, bardziej płynną, możecie dodać trochę bulionu, aż do uzyskania właściwej według Was konsystencji.

Płatki migdałowe należy podprażyć na patelni i posypać nimi zupę przed podaniem.




niedziela, 28 grudnia 2014

Liście

Dwa dni za mną chodził.
W Święta nadmiar ciężkich i słodkich potraw doprowadza do stanu, w którym zaczynają za mną chodzić przeróżne sałaty, pieczone z odrobinką tylko oleju warzywa i tym podobne lekkie cuda.

Wypatrzyłam jakiś czas temu w Biedronce.

Podobno można z niego przeróżne potrawy przygotować, od zielonych koktajli począwszy, na potraktowaniu go jak szpinak kończąc. Jednak nie wiem, czy dotrwa do przygotowywania przeze mnie jakiegokolwiek dania, bo wciągam go z miseczki, na surowo, siedząc przed komputerem. Jak chipsy.
Potrafię też tak z rukolą zrobić.

 O kim mowa?

O jarmużu, rzecz jasna. Kapuście o lekko skórzastych listkach, które są twardsze od sałaty, przez co fajnie się je żuje, ale bardziej miękkich i delikatniejszych w smaku od zwykłej kapusty. Smakują świetnie nawet same, ewentualnie do obiadu, skropione sosem vinaigrette. Czyż to nie miła odmiana przy podawaniu sałaty do obiadu?


sobota, 27 grudnia 2014

Pierniczki nie tylko świąteczne ;)

Oj, dużo się działo u mnie w ostatnich miesiącach.
Ale trzeba by wrócić do realizacji postanowień, prawda? Nauka norweskiego i... prowadzenie tego bloga ;)

Co prawda już po świętach, ale kto powiedział, że pierniczki można zrobić tylko wtedy? Miód, korzenne przyprawy i czekoladowa polewa -  czyż to nie idealne połączenie na każdy zimowy wieczór?
Do tego wystarczy dobra kawa lub herbata i zima staje się piękna.


Pierniczki z tego przepisu są miękkie i nie muszą leżakować. Choć to tak naprawdę zależy od tego czy dodacie proszek do pieczenia ;)

Przepis opracowałam na podstawie XVIII-wiecznej receptury pochodzącej z książki Compendium medicum   auctum, to iest krótkie zebranie y opisanie chorób, ich różności, przyczyn, znaków, sposobów do leczenia, krążącej po Sieci:

”Weź miodu przaśnego ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej sporo i wody, smaż powoli szumując, aż będzie gęsty, wlej do niecki, przydaj imbieru białego, gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z grubsza jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej, ile potrzeba, umieszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potym wyłóż na stół, gnieć jak najmocniej, przydając mąki ile potrzeba, potym nakładź cykaty krajanej albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przegnieć  i zaraz formuj pierniki, wielkie według upodobania porobiwszy, możesz znowu po wierzchu tu i ówdzie wtykać cykatę krajaną, do wierzchu pozyngowawszy piwem kłaść do pieca i wyjąwszy je jak się przepieką, znowu je zyngować miodem z piwem smażonym i znowu po wsadzeniu do pieca”

Wbrew pozorom, jest on bardzo czytelny. Należy wziąć miodu ile się chce, troszkę mocnego alkoholu (ja użyłam miodu pitnego, chociaż pierniczki obywają się bez tego), wody tyle samo, ile miodu lub mniej, wrzucić do tego tyle przyprawy piernikowej, ile nam odpowiada, pogotować chwilę, dorzucić żytniej mąki tyle, by ciasto było luźne, ale nadal dało się wałkować... i to w zasadzie wszystko. Zostaje najfajniejsza część, czyli wykrawanie i pieczenie :)

Jako że jednak większośc osób wydaje się nie być fanami pieczenia "na oko", podaję bardziej szczegółowe proporcje:

Składniki
na około 100 pierniczków

1. Szklanka płynnego miodu
2. Pół szklanki cukru
3. Kilka łyżek przyprawy piernikowej (można zrobić ją samemu - wystarczy zmieszać dużo gałki muszkatołowej z cynamonem, suszonym imbirem, czarnym pieprzem. Proporcje ciężko podać - należy mieszać, wąchając co jakiś czas czy zapach się zgadza ;) )
4. Mały kieliszek alkoholu
5. Około 4 szklanek mąki żytniej żurkowej (typ 720. Nie robiłam nigdy na razowej, więc nie wiem, jakie wyjdą. Ale muszę spróbować).
6. Pół szklanki wody
7. Łyżka proszku do pieczenia

Do garnka wlewamy wodę, alkohol i miód, wsypujemy cukier i przyprawy. Gotujemy przez chwilę, aż cukier się rozpuści, a dom wypełni piękny, korzenny zapach :)

Zdejmujemy z ognia. Gdy całość ostygnie, dorzucamy po trochu mąki zmieszanej z proszkiem do pieczenia, cały czas intensywnie mieszając (napowietrzając jednocześnie masę). W pewnym momencie masa zrobi się zbyt gęsta, by ją mieszać. Wtedy przystępujemy do mieszania ręką - dlatego masa musi być na tyle ostudzona, by się nie dorobić oparzeń.

Mąki jest dość, gdy ciasto stanie się na tyle gęste, by po obfitym oprószeniu mąką dało się wałkować i formować. Weźmy pod uwagę, że podczas podsypywania do ciasta dostanie się dodatkowo sporo mąki, więc nie należy przesadzić. 

A dalej? Rozwałkować na grubość około 5mm lub nieco grubiej, wycinać, układać na papierze (pamiętajcie, że troszkę rosną) i piec około 10-15 minut w 180 stopniach. Jeżeli chcecie, by były od razu miękkie, nie dopuście do zarumienienia ciastek.


A co zrobić, jeżeli nie chcecie dodawać proszku lub ciastka zarumienią się i stwardnieją?
Wystarczy przechowywać je około 2 tygodnie w szczelnym pojemniku ze skórkami od jabłek. Pierniczki wchłoną wilgoć z nich i nabiorą przyjemnego aromatu. Tylko pamiętajcie, by często (co 2-3 dni) wymieniać skórki, by nie spleśniały.


Pierniczki możecie zawiesić na choince :)




środa, 3 września 2014

Grzany cydr z korzeniami


Przyjaciółka zwróciła mi ostatnio uwagę, że w tym roku cykl wegetacyjny jest przyspieszony mniej więcej o dwa tygodnie. W sumie ma rację. Jest już mocno wrześniowo, a sezon jabłkowy w pełni.
Do tego... niby jest ciepło, ale już czuć taki jakiś chłód. 
I zaczyna chcieć się już bardziej rozgrzewających rzeczy. Na przykład ciepłego, jabłkowego napoju :)


Składniki:
(na dwie porcje)

1. Pół litra cydru (użyłam Lubelskiego)
2. 100ml soku pomarańczowego
3. 100ml soku jabłkowego
4. 5-10 goździków
5. ok. 1/4 łyżeczki cynamonu
6. 2 gwiazdki anyżu
7. 2 płaskie łyżki cukru

Wszystkie składniki należy po prostu zmieszać ze sobą w garnuszku i podgrzewać na małym ogniu. Gdy już napój będzie gorący (nie może się zagotować), zdjąć z ognia i podawać.

Do szczęścia brakowało tylko jakichś korzennych ciasteczek. Albo jabłecznika :D


piątek, 11 lipca 2014

Zupa cytrynowa z kukurydzą

Leciutka zupa w sam raz na lato. Z dodatkiem makaronu ryżowego i kukurydzy by coś tam się w niej działo.
Dodatek mleka kokosowego, curry i trawy cytrynowej może sugerować, że ma jakiś bardzo orientalny charakter, ale zapewniam, że smakuje bardzo... swojsko. Kwaśnością przypomina zupę ogórkową :P

Szczęście w cytrusach, czyli "kto bogatemu zabroni" zapijać zupę cytrynową sokiem pomarańczowym? :D

Składniki
(na trzy porcje)

1. ok. 1l bulionu warzywnego (z kostki, domowego, obojętnie)
2. garść trawy cytrynowej (lub 2-3 łodygi)
3. Sok z połówki cytryny
4. Szklanka mleka kokosowego
5. Pół cebuli
6. Ząbek czosnku
7. 2 łyżeczki curry w proszku
8. Pół szklanki kukurydzy z puszki
9. ew. bazylia lub koperek do posypania.
10. 1-2 łyżki ciemnego sosu sojowego

Do bulionu wrzucić trawę cytrynową (ja pisałam o garści, bo mam mrożoną posiekaną), wlać sok z cytryny, dodać curry. Gotować około 10 minut, odcedzić. Dodać cebulę, czosnek i kukurydzę, gotować przez kolejne 10 minut.
Przed podaniem wlać mleko kokosowe (uwaga, lubi się warzyć z uwagi na dodatek cytryny) i doprawić do smaku sosem sojowym.
Podać z makaronem ryżowym i posypaną zieleniną :)



środa, 9 lipca 2014




Dorwałam w Rossmannie wegańską i eko czekoladę, Kosztuje sporo jak na standardową 100g tabliczkę, ale moją uwagę przykuł jej skład:



A tak wygląda "okładka" :)


W ogóle cieszy mnie, że coraz więcej eko jedzonka pojawia się w owej drogerii i zazwyczaj mają nawet rozsądne ceny :)
I mają moje ukochane "chipsy" kokosowe :D

Najgorsze, że w taką pogodę w ogóle nie chce się gotować. Spędzam czas wolny leżąc, podjadając rukolę, którą polubiłam ostatnio, cierpię na gojący się tatuaż i nie mam ochoty na stanie nad garami :P

Muszę się jakoś zmobilizować, czy częściej pisać.
Prawdę mówiąc, nie jest to najłatwiejsze, bo w kwestii prywatnych pierdół wyżywam się na prywatnym blogu, a gotowanie ciekawych rzeczy u mnie ostatnio leży.
Nie wiem, czy jest sens zamieszczania miniprzepisów na np. jakieś pasty kanapkowe. Nie zawsze prezentują się dość fotogenicznie :D

Ale powiedzmy, że z okazji nowego komputera (niechaj stary odpoczywa w pokoju :P) robię postanowienie, że będę pisać częściej :D

Nie tylko wegańsko, chociaż chcę sobie np.sierpień zrobić w 100% wegański :D